Opiszę pewien model człowieka, do którego często się odwołuję w rozmowach z bliższymi znajomymi, gdyż pozwala on w sposób szybki, skrótowy, a przy tym bardzo prawdziwie dosięgnąć istoty rzeczy. Nazywam go "histerezą", gdyż nawiązuje on do krzywej magnesowania stali. Niestety, jest on zrozumiały "z biegu" jedynie dla ludzi z wykształceniem technicznym.
Model ten zajmuje się "charakterystyką przenoszenia" informacji (każdego typu, wszystkich bodźców) pomiędzy otoczeniem człowieka a jego wnętrzem. Układ współrzędnych takiego wykresu, to - na osi poziomej wartości sygnałów zewnętrznych, a na osi pionowej - odpowiedzi, tzn. te sygnały po przejściu przez aparat odbiorczy człowieka. Idealnym przypadkiem takiej "charakterystyki przenoszenia" jest linia prosta, nachylona pod katem 45 stopni. Odwzorowanie liniowe w stosunku 1:1.
W praktyce jest jednak inaczej. Pierwszą rzeczą w rzeczywistej "charakterystyce przenoszenia" jest zjawisko nasycenia - od pewnej wartości amplitud sygnału (bodźca) zewnętrznego nie jest on już przenoszony, a charakterystyka przechodzi przez "kolano" w linię poziomą (zarówno w ćwiartce dodatniej, jak i ujemnej). Mamy więc swoiste "okno", przedział amplitud przez które "widzimy" świat, a wiec oglądamy swymi oczami nie cały świat, a jego część. Nie wdając się w szczegóły, ale jeszcze bardziej urealniając powstałą charakterystykę przejścia z dwoma kolanami, z liniami poziomymi od "-" nieskończoności do ujemnego kolana, i od dodatniego kolana do "+" nieskończoności, a więc urealniając ją, należy ja rozszczepić. Nie jest już ona linią prostą miedzy "kolanami" (przechodzącą przez zero), a krzywą histerezy, znaną z wykresu magnesowania stali. Według takiej rodziny charakterystyk przenoszenia (a nie jednej a wszystkich możliwych zawartych pomiędzy obrysem pola histerezy) działa człowiek. Jego działania nie są jednoznaczne, są różne dla zdawałoby się takich samych warunków zewnętrznych. W takich samych sytuacjach człowiek może zachować się uczciwie i szlachetnie lub jak ostatni cham bez godności i sumienia.
Każdy z nas ma swoja histerezę. Jej podstawowe parametry to wysokość i szerokość. Wysokość to "okno" na świat, które trzeba powiększać, żeby widzieć więcej prawdziwego świata. Szerokość, to niejednoznaczność naszego charakteru, należy ją zmniejszać, aż stanie się linią i będziemy jednoznaczni. "Działanie będzie widzeniem" jak mówił o takim przypadku Jiddu Krishnamurti (nie używał on jednak nigdy modelu histerezy). W zależności od potrzeb powinniśmy się też nauczyć manipulować kątem nachylenia krzywej między kolanami (póki co histerezy), aby uciekać od szumów własnych dla słabszych bodźców (zwiększać kąt) i liniowo reagować na duże amplitudy bodźców, zmniejszając kąt (trochę sztucznie poszerzając "okno").
Szerokość okna jest stosunkowo łatwo dostrzec - badając jakichś ludzi czy też samego siebie. Gorzej jest z szerokością histerezy, czyli z samą histerezą. Działa tutaj specjalny mechanizm ukrywający fakt istnienia histerezy - maskujący jej krawędzie. Tak naprawdę tej histerezy nie ma, w danym momencie jesteśmy na konkretnej krzywej, ale "punkt pracy" ciągle przeskakuje na rożne krzywe z chwili na chwile. Zwykle nie są to duże skoki, ale czasem (i to wcale łatwo) dochodzi do przeskoków na przeciwna stronę histerezy. W każdym razie, chcemy czy nie, życie nasze zachodzi na wszystkich charakterystykach pomiędzy granicznymi krzywymi histerezy. Poddani presji zewnętrznej (normy moralne, opinia społeczna itp.) staramy się prowadzić życie (dać się pokazać) na górnych, bardziej pozytywnych krzywych przejścia. Nie ma to dużego znaczenia na dłuższa metę. Sens ma jedynie takie prowadzenie życia, żeby zmieniać/zmniejszać szerokość histerezy. Tak zmieniać strukturę siebie (działanie na bardzo głębokim poziomie i bardzo długofalowe), aby histereza zmniejszała się, stawała się coraz bardziej "chuda".
Pooglądaj sobie z perspektywy takiego modelu ludzi i siebie. Ponieważ "ego" maskuje histerezę i powoduje samooszukiwanie się (dlatego, że nieważne na której krzywej teraz jestem, a jaka jest teraz szerokość histerezy) i uniemożliwia powstanie motywacje do praktyki zmniejszającej te szerokość histerezy, często samo uzmysłowienie sobie, że właśnie "punkt pracy" ślizga się w poprzek (po szerokości) histerezy, i nazwanie tego - "histereza", powoduje transcendencję samej histerezy, co jest jej zmniejszaniem.
Interesujące jest spojrzenie na nauczanie (np. jogi) przez okulary histerezy. Kiedyś nie dawał mi spokoju problem (zjawisko) niejednoznaczności, niespójności charakterów wielu spotykanych nauczycieli. Tym bardziej, że głodówki wypracowały u mnie zdolność widzenia całej histerezy, a więc i dolnej jej krawędzi, która jest skrzętnie maskowana przez "ego". Otóż, nauczyciele (jogi czy innych technik rozwoju duchowego), na skutek szeregu czynników np. faktu kierowania na zajęciach całymi grupami ludzi, mogą pompować, zwiększać swoje "ego", które wyciąga do góry górna krawędź histerezy, powiększając jej szerokość! Jest to niebezpieczne zjawisko, występujące masowo wśród wszelkiego typu nauczycieli, na wszystkich poziomach. Jest ono niebezpieczne przede wszystkim dla samego nauczyciela, bo uczniowie kontaktują się z nauczycielem na poziomie jego górnej histerezy (sprzedaje się on na zajęciach dla nich z tej swej lepszej strony i to jest dobrze, tak powinno być), i (doraźnie) jest to dla nich jeszcze lepiej. Doraźnie, bo z nauczycielem, któremu powiększa się szerokość histerezy, prędzej czy później coś się stanie złego, co uniemożliwi mu nauczanie.
Histereza jest jak klatka ze szkła, w której zamknięto ptaka. Dawanie mu wolności poprzez poszerzanie klatki prowadzi do tego, że pewnego razu ptak, dostawszy odpowiedni rozpęd w tak uzyskanej sztucznej wolności, rozbije się o ścianę klatki, uzyskawszy dostateczną energie kinetyczna "swobodnego" lotu. Prawidłowym kierunkiem działania jest zmniejszanie rozmiarów klatki, aż do jej zaniku - histereza staje się linią.
Powinniśmy się więc nauczyć dostrzegać swoja histerezę, aby później móc ja transcendować / zmniejszać jej szerokość. Na początku nie jest to proste, szczególnie w przypadku działania mechanizmu powiększającego szerokość histerezy np. uczenia kogoś czegoś. Liczy się odległość pomiędzy pragnieniem, a naturalnym (jakby bezwysiłkowym) spełnieniem tego pragnienia. Jest to szerokość naszej histerezy. Dobrym ćwiczeniem jest obserwacja innych ludzi, zobaczenie u nich ich histerezy.
Poobserwuj ludzi pod tym kątem, a to co zobaczysz u nich to jest zwierciadło, czyli ty, twoja histereza...