Drzewo - jest dość archaiczną formą Życia na Ziemi. Te wielokomórkowe organizmy pojawiły się na Ziemi wcześniej niż istoty mobilne. Formy obdarzone możliwością poruszania się pojawiły się dużo później od zakotwiczonych w jednym miejscu roślin, a ich rozwój przebiega znacznie bardziej dynamicznie, czego widomym przykładem jest znacznie wyższe miejsce 'mobili' na Drabinie Rozwoju Wewnętrznego. My ludzie wiemy coś o tym, bo wywindowaliśmy się najwyżej na tej Drabinie...
Wydawać by się mogło, że świat roślin może być dla nas jedynie źródłem pokarmu, no bo czyż 'dzieci Boga' mogą się czegoś nauczyć od tak niskich istot! Świat roślin jest tak prosty, a rozwój tak powolny, że nie wykształciły one nawet zaczątków układu nerwowego, mimo że istnieją znacznie dłużej od nas, istot mobilnych.
Jest jednak coś, coś bardzo ważnego, czego możemy nauczyć się od roślin... Przyjrzyjmy się zagadnieniu zaopatrywania się w wodę ludzi i roślin.
Życie na Ziemi rozpoczęło swoją historię w wodnych przestrzeniach praoceanu, pokrywającemu całą powierzchnię naszej planety, jakieś 3,5 mld lat temu. Długo jego rozwój przebiegał właśnie w tych warunkach - lądy wynurzyły się z praoceanu dość niedawno temu. Tak więc Życie na Ziemi, opierające się na procesie węglowo-tlenowym, jest silnie związane z woda. Każda żywa istota pierwszą część życia spędza w wodzie - dla nas ludzi jest to pierwsze 9 miesięcy przebywania wewnątrz organizmu mamy, do szczęśliwych narodzin. Komórki wszystkich żywych istot na Ziemi odtwarzają w swoim środowisku wewnętrznym skład praoceanu, sprzed 3,5 mld lat.
Istoty wodne mają źródło wody dostępne bardzo łatwo, ale te żyjące na lądzie muszą ją pozyskiwać stale i w odpowiednich, niemałych ilościach. Dotyczy to zarówno istot mobilnych jak i nieruchomych. Przypatrzmy się jak rozwiązują ten problem drzewa i ludzie.
W przyrodzie najwięcej wody jest w oceanach i morzach. Stąd parując tworzy ona chmury, które przemieszczają się nieraz na znaczne odległości. Opady atmosferyczne zasilają rzeki, które odprowadzają swe wody do mórz i oceanów. W różnych miejscach tego cyklu obiegu wody żywe istoty starają pochwycić dla siebie potrzebną im ilość wody. Ludzie i drzewa robią to w zupełnie odmienny sposób, a oba te sposoby są szczególne i w pewnym sensie są sobie przeciwstawne.
Pierwsza zasadnicza różnica dotyczy faktu, że każde drzewo załatwia ten problem indywidualnie. Samo w pojedynkę staje twarzą w twarz z zadaniem zaopatrzenia się w wodę. I fakt, że żyje dalej a nie usycha jest dowodem na to, że wypełnia to zadanie właściwie.
Człowiek współczesny funkcjonujący w dużych skupiskach (miastach) nie podchodzi do tego zadania indywidualnie. Ludzie są zwykle członkami dość wąsko wyspecjalizowanych grup zawodowych, których w społeczeństwie jest wielka liczba. Tylko jedna z nich, zwykle mająca status 'służby' zajmuje się zadaniem zaopatrywania miasta (lub jego części) w wodę pitną. Dzięki społecznemu podziałowi pracy członkowie innych grup mogą sobie po prostu odkręcić kurek kranu i uzyskać potrzebną ilość wody bezpośrednio w domu. Dla nich to naukowcy opracowują optymalną w danych warunkach technologię pozyskiwania wody, a inżynierowie i technicy konstruują, instalują i eksploatują odpowiedni sprzęt, aby w wrurach wodociągowych była woda. Pojedynczy człowiek żyjący w wielkim mieście nie byłby w stanie sam zaopatrzyć się w odpowiednią ilość pitnej wody.
Konkretnie wygląda to tak. Wykonuje się głęboki odwiert do podziemnego zbiornika wodnego, wprowadza tam rurę o odpowiedniej średnicy i podłącza do niej odpowiednio wydajną pompę, która zasila system rur wociągowych. Jeżeli popyt na wodę wzrośnie, zwiększa się średnicę rury w odwiercie i instaluje silniejszą pompę. Bywa, że jest potrzeba znalezienia nowego, większego źródła czystej wody podziemnej. Tak działa człowiek cywilizowany. Pojedyncze źródło wody o dużej wydajności, rura wpuszczona w ziemię o zwiększającej się w miarę potrzeb średnicy i zużywająca sporo energii pompa z odpowiednim zapasem mocy.
A oto jak podchodzi to tego zadania Drzewo. Również ono wpuszcza w głąb ziemi rury (korzenie), ale w miarę zbliżania do punktu pozyskiwania wody, średnica tych rurek się zmniejsza. W miejscu głównego procesu pozyskiwania wody (wilgotna ziemia) rurki te przyjmują formę cieniutkich kosmków, pokrywających powierzchnię najcieńszych korzonków - przedostatniego członu systemu korzeniowego drzewa (ostatnim są owe kosmki). Kosmki są to kilkumilimetrowe rurki o średnicy ułamka milimetra.
Drzewo postępuje tutaj zgodnie z zasadną stosowaną w świecie cywilizacji antycznej - zasadą 'rozcieńczania dobrego wina wodą'. Starożytni Grecy i Rzymianie pili wino rozcieńczając je wodą (i to dość znacznie). Twierdzili oni, że barbarzyńcy pijąc nie rozcieńczone wino zamykają się na działanie nowych, bardziej subtelnych właściwości wina, które ujawniają się dopiero po jego rozcieńczeniu. Ta sama zasada leży u podstaw leczenia homeopatycznego. Im większe rozcieńczenie właściwie dobranego leku (mniejsza amplituda właściwie dobranego procesu leczącego), tym skuteczniejszy efekt leczący.
I to jest jedna z podstawowych zasad jogi - im mniejsza amplituda wysiłku w asanie, tym działanie w asanie staje się coraz lepiej adresowane, jego amplituda może być coraz mniejsza - asana stanie się pozycją przyjemną i bezwysiłkową. Jak to osiągnąć, to jest właśnie tajemnica jogi....
Drzewo nie zwiększa średnicy rurek pierwszego kontaktu z wodą (kosmków), chcąc pozyskiwać więcej wody na swe potrzeby. Na odwrót, zmniejsza tę średnicę do mikronów. Ale żeby 'roślinna pompa' zadziałała potrzeba jeszcze czegoś więcej...
Kiedy dochodzi do zbliżenia dwu żywych istot, to na granicy rozgraniczającej świat jednej i drugiej istoty manifestuje się jakość ich relacji energetycznej. Ten energetyczny związek może mieć charakter pozytywny, obojętny lub negatywny. Istoty mogą się przyciągać, pozostawać względem siebie pasywne lub też odpychać się... Będzie się to przejawiać na poziomach energii dostępnych dla danej pary. W przypadku ludzi będą to różne przejawy - eteryczne, emocjonalne po mentalne. W przypadku roślin poziomy manifestacji związku będą odpowiednio prostsze, m.inn. w formie opisanej poniżej...
Woda kontaktując się ze ścianką naczynia, w które została wlana, może tworzyć na granicy tego kontaktu (tj. przy ściankach, na poziomie wlanej wody) - menisk wklęsły lub wypukły, w zależności od rodzaju substancji, z której jest wykonane naczynie. Ze szkłem woda tworzy menisk wklęsły. Każdy może to zaobserwować, że poziom wody w szklance na samej granicy kontaktu wody ze szklanką, jest odrobinę wyższy od 'środkowego' poziomu wody. W miejscu kontaktu wody ze szkłem przejawia się napięcie powierzchniowe układu woda - szkło. Jest to właśnie manifestacja tej prostszej formy relacji. Właśnie w miejscu kontaktu napięcie powierzchniowe podnosi pasemko wody kontaktujące się ze szkłem do góry, tworząc menisk wklęsły. Układ rtęć - szkło na odwrót, daje menisk wypukły (rtęć w temperaturze pokojowej jest cieczą), tj. w samym miejscu kontaktu powierzchni rtęci ze ścianką szklanego naczynia poziom rtęci jest niższy niż pozostałej powierzchni rtęci. Można powiedzieć, że szkło 'lubi' wodę, a rtęci 'nie lubi'.
I tę właśnie zasadę wykorzystują rośliny w procesie pozyskiwania wody. Wykonują rurki korzeni (a zwłaszcza ich zakończenia kosmkowe) z substancji tworzącej z wodą menisk wklęsły. Opisane zjawiska fizyczne dają się opisywać matematycznie wprowadzając współczynnik napięcia powierzchniowego danej pary. Najbardziej konkretnym przejawem tej relacji energetycznej jest promień menisku (i oczywiście jego znak - dodatni dla menisku wklęsłego, a ujemny - dla wypukłego).
Czyli w relacjach między substancją stałą a cieczą menisk wklęsły jest przejawem 'związku pozytywnego', a wypukły - 'związku negatywnego'.
Wróćmy do pozyskiwania wody przez drzewo - jeżeli średnica rurki pierwszego kontaktu będzie mniejsza od promienia menisku (wklęsłego), to pewna ilość wody zostanie wessana do tej rurki. Za darmo i z dużą siłą! Głębokość wessania zależy od współczynnika napięcia powierzchniowego (czyli siły pozytywnej relacji) oraz tego o ile promień rurki jest mniejszy od promienia menisku. Objętość wciągniętej wody jest niewielka, ale kosmków w układzie korzeniowym drzewa są miliony. Daje to w efekcie możliwość zasysania ton wody na wysokość kilkudziesięciu metrów (do najwyższego liścia w koronie drzewa). Przy czym drzewo nie potrzebuje podziemnego jeziora (jak w przypadku metody stosowanej przez człowieka, a wystarczą mu śladowe ilości wody w wilgotniej glebie. Energia wciągająca wodę nie pochodzi z zasobów energetycznych drzewa. Jest ona duża i pochodzi z zewnątrz, przychodzi jakby w nagrodę za decyzję o użyciu tego sposobu.
Mała amplituda i pozytywna relacja to sekret tej metody.
Sekret ten jest do wzięcia i zastosowania na wyższych poziomach, na których przebiega życie nas, ludzi. Wspinając się po Drabinie Rozwoju Wewnętrznego, odkrywając nowe możliwości energetyczne i fascynując się nimi, zapominamy o prostszych, uniwersalnych zasadach organizujących życie. Możliwe też, że nie zdajemy sobie sprawę z tego, że niektóre proste zasady z niższych poziomów, obowiązują też wyżej...
Wkraczajmy na nowe piętra energetyczne we wspinaczce po Drabinie, korzystajmy śmiało z ich nowych możliwości energetycznych, ale wypracowujmy do tego nową jakość narzędzia pozwalającego nam właściwie i bezpiecznie korzystać z tych możliwości. Tym narzędziem jest uważność. Umożliwi to nam przejście od właściwie wypracowanego napięcia powierzchniowego do umiejętności tworzenia pozytywnych relacji międzyludzkich. Inaczej na tych 'wyższych piętrach' będziemy stawać się w coraz większym stopniu 'słoniem energetycznym'. Na początku będzie to przyjemne (poczucie mocy wciąga), ale później coraz częściej będziemy obserwować dziwne kontuzje naszych bliskich, które w końcu mogą osiągnąć tragiczną formę. Nie będziemy przy tym zdawać sobie sprawę z tego, że to my jesteśmy sprawcami tych nieszczęść. Słoń w sklepie z porcelaną.... Niewłaściwie prowadzona wspinaczka po Drabinie może dać takie efekty...
Mała amplituda i pozytywna relacja - to temat do zgłębienia. Kluczem jest uważność.... Podglądajmy drzewa...
Leszek Mioduchowski, Lublin 4.05.2009